Przejdź do treści

Luty upłynął mi pod znakiem…

…ludzi, inspiracji, pięknych widoków, moich wnętrz i przygotowań …

 

Tegoroczny wyjazd w góry to przede wszystkim cudowne widoki, piękna pogoda i niezwykle klimatyczne miejsce w którym mieszkaliśmy.
Murzasichle i Toskania w samym centrum Tatr,  Pensjonat Villa Toscana, bo o nim mowa to niezwykłe miejsce, przygotowane dla klientów z sercem, oddaniem i ogromnym zaangażowaniem. Piękne klimatyczne wnętrza, to coś co urzekło mnie chyba najbardziej, do tego wysmakowana toskańska kuchnia z lampką wina do posiłku, sala kinowa super !, sauna do korzystania rodzinnie albo indywidualnie i rodzime toskańskie kosmetyki, oraz  piękne otoczenie. Nie żałuję, że tam  byłam i oczywiście wszystkim , którzy cenią miejsca stworzone z sercem,  szczerze polecam 🙂
 

 

 

 

 

 

 

Relaks, słońce, dobry klimat to wszystko czego potrzeba mi było 🙂
W Tym roku na nartach nie jeździłam, ale za to mogłam obserwować do bólu…ludzi, widoki, nastroje, raczyłam się dobrą kawką i towarzystwem 🙂
 
 

 

 
Oczywiście taki wyjazd, jak każdy zresztą,   zawsze czegoś uczy, chwila zatrzymania i kontaktu z naturą pozwala widzieć więcej…dostrzegać piękno i na prawdę zwolnić…
Pozwala szukać inspiracji i rzeczy niebanalnych.
Nawet chusta z pięknym kwiatowym motywem  i matrioszki, zrobione przez górali na wzór starej rosyjskiej zabawki, potrafią zachwycić i być źródłem inspiracji…
Czy takie kolory we wnętrzach będą pięknie się prezentować?
Może gdzieś je zastosuję? A na razie ubieram się w nie i nieustannie zachwycam:)

 

 

Tymczasem, moje wnętrza, cały czas upiększam, jeszcze nie jestem gotowa, żeby pokazać je w całości, na razie przybywa elementów wykończeniowych, nie brakuje koloru, szczególnie zielonego, roślin, kwiatów ale i rzeczy z duszą…
 

 

 
Luty to miesiąc w którym obchodzę  imieniny i urodziny, oraz są walentynki i choć tak jak pisałam TUTAJ, codziennie powinno się o sobie pamiętać, to miło jest gdy takie dni są szczególne:)

 

No cóż, czas szybko leci, luty  minął,  już jest marzec i wiosnę czuć wszędzie:)
A jak Wam minął luty, czy gdzieś wyjeżdżaliście?

Ja marzec rozpoczynam z przytupem, bo kilka fajnych projektów wnętrzarskich mi się szykuje:)

Pozdrawiam serdecznie i do miłego…:)

14 komentarzy do “Luty upłynął mi pod znakiem…”

  1. Cieszę się Agatko, że Twój luty był tak wspaniałym miesiącem. Dla mnie jednak ten miesiąc był bardzo smutny i też dlatego zginęłam na jakiś czas z blogosfery… ale mam nadzieję, że jak to mówią " po burzy wychodzi słońce" sprawdzi się i u mnie:)
    uściski kochana i oby marzec był równie piękny!:)

  2. Ja również zazdroszczę wyjazdu – w moim domu luty był fatalny – grypa panowała przez cztery tygodnie i myślałam, że z tego nie wyjdę – nigdy do tej pory nie chorowałam na grypę – Agatko, zdjęcia piękne i matrioszki cudne przypominają dziecinstwo – góralska chusta oczywiście musi być obowiązkowo – pozdrawiam serdecznie

    1. Współczuję, choroba potrafi zwalić z nóg. Wiem coś o tym bo cały styczeń i częśc lutego to był dla mnie trudny czas…ale jest już lepiej i idzie na wiosnę:) Przyjdą dłuższe dni a z nimi więcej sił 🙂
      Pozdrawiam i zdrówka życzę:)

  3. Uwielbiam góry 🙂 Ja częściej wyjeżdżam w Tatry latem, by po nich pochodzić i po zachwycać się widokami. Zimą dawno nie byłam, dlatego zazdroszę tak udanego wyjazdu 🙂 Ja też zawsze z gór przywożę pamiątki 🙂
    Pozdrawiam ciepło 🙂 Udanego weekendu 🙂

Skomentuj Misiówa i Spółka:-) Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *