Przejdź do treści

Na jesienne smuteczki…

Dokładnie tydzień temu, w niedzielę,będąc  na spacerze nie mogłam się nadziwić, że pogoda tak nas rozpieszcza, temperaturami, kolorami, słoneczkiem…dziś również w niedzielę, nie mogę się nadziwić że tak szybko mogły nastąpić zmiany i cały tydzień był  zimny, ponury…, musiałam zrobić szybkie sprzątanie ogrodu, meble ogrodowe zostały spakowane i ulokowane w miejscu zimowego spoczynku, pięknie kwitnące pelargonie przeniesione do garażu, większość kwiatów po prostu zmarzła po pierwszych tegorocznych nocnych przymrozkach, a te które wyjątkowo cieszą moje oczy, bo znajdują się przed wejściem do domu, codziennie wieczorem pieczołowicie otulam otuliną, aby jak najdłużej zachwycały swoją osobistą urodą i mocą przepięknych kolorów…

Ogród powoli zamienia się w pustą przestrzeń, kąciki letniego relaksu pustoszeją, altana nie ma już firan powiewających na wietrze, wszystkie poduchy, pledy i latarenki zostały spakowane i na strych wyniesione…
Już nie wyskakuję z rana w cienkim płaszczyku, czy kurteczce, tylko zakładam ciepłe odzienie, a i rękawiczki myślę, że czasami by się przydały…no cóż tak miało być, prawa natury to prawa natury i nam nic do tego, jedyne co możemy zrobić to się po prostu do tego dostosować:)))
A ja, jak zwykle staram się znaleźć w tym wszystkim coś, co sprawi, że i ten okres przejściowy,  ( jak to mówią najgorszy w roku), minie szybko i przyjemnie…
W moim domu, codziennie blask rozpalonych świec i zapach lawendy w kominku zapachowym, mnóstwo poduch, koców i…kwiatów oczywiście, to sposób na walkę z taką aurą, od dziś z coraz krótszymi dniami, niskimi temperaturami często złym nastrojem….
Już i nas dopadły pierwsze jesienne przeziębienia, co zmobilizowało mnie dodatkowo do sporządzenia, gotowania i przestawienia kulinarnych przyzwyczajeń z letnich i wczesno jesiennych na te typowo jesienne.
Tak więc odnowiłam zapasy w szafkach kuchennych i pojawił się tam w dużej ilości czosnek, cynamon, goździki, kardamon, korzeń imbiru, pieprz cayenne, cytryna, miód, sok malinowy, a więc wszystko co rozgrzewa, wzmacnia i nadaje potrawom pikanterii…
Na pierwszy rzut została zrobiona mikstura, specyfik wzmacniający organizm i remedium na wiele chorób, podobno lekarstwo na wszystko…
Przepis ten zaczerpnęłam z jednej ze swoich ulubionych książek o której pisałam już wcześniej tutaj  klik, a mianowicie z książki Agnieszki Maciąg „Smak Miłości”
Staram się, abyśmy całą rodzinką codziennie po kilka łyżek tej mikstury spożyli. 
A przepis na nią jest stosunkowo prosty,( 1 l oleju lnianego – najlepiej budwigowego, 1 litr miodu płynnego, sok wyciśnięty z 10 cytryn, 10 główek czosnku wyciśniętego przez praskę).



Ja robię tę miksturę z połowy składników ze względu na dość krótki termin przechowywania oleju budwingowego.  Wszystkie te składniki należy połączyć ze sobą w mikserze lub wymieszać blenderem i przelać  do butelki czy słoika, a następnie  przechowywać w lodówce.
Smak jest  wysublimowany i nadający się nie tylko do spożycia bezpośredniego, ale również jako marynata i doskonały dodatek do potraw, ja np. polewam nią ziemniaki do obiadu…

Gdy potrzebuję  szybko się  rozgrzać, ja czy ktoś z mojej rodziny, to przygotowuję herbatę z pomarańczą, cynamonem i imbirem ( naprawdę ma rozgrzewającą moc i wspaniale smakuje, pachnie i wygląda).

a do tego pita w mojej ulubionej porcelanie z rodzimej LUBIANY z kaszubskim wzorem przy świeczce z tej samej serii…naprawdę potrafi „postawić na nogi”

nawet zziębnięte ręce potrafi rozgrzać w mig…

Na rozgrzewkę również dobrze działa zupa dyniowa z imbirem czosnkiem i grzankami…

a nade wszystko, zawsze i wszędzie dobra książka, melisa na wyciszenie skołatanych nerwów to też sposób na jesienne smutki…

i jeszcze herbatka, taka która przywołuje wspomnienia…moja to herbatka o nazwie Leśna Polana, którą dostałam od Dorotki i jej rodzinki (dziękuję Wam Kochani….) i która nie tylko ma przepiękny zapach i niepowtarzalny smak, ale jeszcze przywołuje wspomnienie miłego  spotkania…

takie widoki jak niżej, zawsze, przynajmniej u mnie powodują, że smutki, nawet największe są trochę mniejsze…tak powinny wyglądać poranki…niedzielne przynajmniej:)))

nie wiem, czy uwierzycie, ale kilka miesięcy temu, zanim trafiła do nas ta przeurocza kotka, to ja zarzekałam się…kot w moim domu? nigdy ….dziś jest nie tylko w moim domu, ale nawet w pościeli i skradła ona serca wszystkich domowników , bez wyjątku, co widać zresztą…
Tak więc po raz kolejny sprawdza się powiedzenie: nigdy nie mów nigdy…!!!

Ach…na jesienne smuteczki i nie tylko, dobry jest dziecięcy uśmiech, beztroska na twarzy, niczym nie zachwiana jeszcze szczerość i wiara w ludzi…odpowiedni ubiór  i jesienne smuteczki, choć na chwilę zanikają… 

Nawet słoneczko wyszło dziś, choć niezapowiedziane, to też powód do radości…
Zawsze, jak patrzę na dzieci, takie malutkie, w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym, to mam wrażenie, że ich świat jest inny, radosny, pełen uśmiechu, spontanicznej zabawy…z czasem to wszystko niestety zaczyna zanikać, późniejsze coraz większe obowiązki, „wyścig” nie wiem za czym i po co, wieczne, nakazy, zakazy, porównywanie i ocenianie, powodują że to wszystko zanika i cudownie jest jak w domu jest jeszcze taka szczera niczym nie skrzywiona twarzyczka, która pozwala przypomnieć sobie, że może być inaczej…że może być radośnie:)))

Na koniec tego znowu długiego posta ( uwierzcie, że staram się aby takie nie były, ale chyba nie potrafię…), mała dygresja…na początku, zanim zaczęłam pisać tego bloga, obiecałam sobie, że będzie to miejsce, gdzie będę pisać tylko o tym co dobre, co piękne, o tym co nas raduje, daje pozytywne emocje…i tak też jest ( taką mam nadzieję), niemniej jednak ja, tak jak wszyscy, mam lepsze i gorsze chwile, często w moim życiu powstają pytania, na które być może nigdy nie otrzymam odpowiedzi…
W życiu realnym (inaczej niż w tym blogowym, gdzie wydaje się że wszytko jest piękne, że wszyscy jesteśmy dla siebie mili i wspieramy się wzajemnie i to dla mnie jest często taką osobista terapią…), jest często odwrotnie…
Ludzie są sobie wrogami…liczy się tylko ta „wstrętna” kasa, prestiż, to, że jeden potrafi być cwańszy od drugiego, jeden drugiemu jest wrogiem, czemu? pytam…każdy myśli że inny ma lepiej, tylko „my” mamy ciężko, gonimy, pędzimy, jesteśmy zmęczeni, jak pogodzić pracę, dom, dzieci, rodziców…wszystkie ich problemy, moje własne problemy, jak je rozwiązać, jak w tym wszystkim się odnaleźć i nie zwariować…, nie tak dawno odeszłam z pracy etatowej, właśnie z tych powodów, dziś prowadząc własną działalność, robiąc to co lubię, myślałam, miałam nadzieję, że będzie inaczej, że moje inne spojrzenie na życie, że ta moja „cholerna” (przepraszam za słowo…) idealistyczna postawa życiowa się sprawdzi…znowu się zawiodłam…właśnie, zawiodłam…ale się nie poddaję, idę do przodu, walczę ze swoimi smutkami, spostrzeżeniami, robię dalej to co lubię, przechodzę swoją własną terapię, tu na tym blogu, bo…piszę, a ponoć pisanie to jest właśnie forma terapii, oczyszczenia, ja próbuję robić to w sposób pozytywny i wszystkim, którzy mi w tym w jakikolwiek sposób towarzyszą serdecznie dziękuję:)))
A ludziom dalej wierzę…mimo, że zawiedli mnie po raz kolejny…:((( i wierzyć będę zawsze, bo wiem, że jest całe mnóstwo takich którym wierzyć można.

A Wy jak Moi Drodzy radzicie sobie z jesiennymi smutkami, ze smutkami dnia codziennego…?
Jestem bardzo ciekawa Waszych sposobów…

59 komentarzy do “Na jesienne smuteczki…”

  1. Piękne zdjęcia jak zawsze, i poruszyłaś bardzo ciężki i prawdziwy temat, masz racje blog to forma autoterapii która może zdziałać cuda chociaż sama się przekonuje że rożnie z tym bywa. Rozumiem Cię w stu procentach w sprawie ludzi, tylko biegniemy w wyścigu szczurów nie widząc niczego i nikogo wokół…to jest straszne, dopóki się coś nie stanie. Czasami musi coś wstrząsnąć człowiekiem aby się otrząsną, ja tak jak Ty wycofałam się z tego wyścigu żyje swoim rytmem ciesze się chwilą, słucham śpiewu ptaków i najważniejsza jest rodzina, teraz na blogu realizuję swoje fotograficzne hobby i się sprawdzam. Mną musiało niestety coś potrząsnąć abym potrafiła cieszyć się chwilą i zrozumiałam że każdy dzień może być tym ostatnim, czasami ponoszę porażkę w swoich planach ale się podnoszę i idę dalej, choć bywa ciężko.Agatko słuchaj własnego wnętrza to ono Ci powie co jest dla Ciebie dobre,i ciesz się chwilą realizując marzenia ja tak robię i po matulku idę do przodu. Pozdrawiam serdecznie.

    1. Tak, masz całkowitą rację, że czasami musi stać się coś złego, aby zrozumieć co w życiu tak naprawdę jest ważne, nie jest dobrze że poprzez pęd życia codziennego zapominamy o tym. Ja również staram się iść za głosem serca i tak jak napisałam choć nie jest łatwo, nie poddaję się i idę dalej…mam nadzieję, że dojdę we właściwe miejsce, we właściwym czasie…
      Pozdrawiam Cię serdecznie i miłego dnia Ci życzę.

  2. No kochana na chłody polskiej jesieni jesteś już przygotowana 🙂 Ja na razie, pomimo lekkiej choroby, nie smucę się, a denerwuję nieco przeprowadzką. Chciałoby się już natychmiast tyle rzeczy, a na wiele tak długo trzeba czekać…. Jesień zapowiada się dłuuga jeszcze.
    Miłego wieczoru życzę!

  3. Takimi przysmakami to aż miło się rozgrzewać 🙂
    Fajny kubasek i bardzo pojemny-tak jak lubię!
    Co do zwierząt w domu-do zeszłej niedzieli nie wyobrażałam sobie żeby mieć w domu jakieś zwierzę(choć lubię zwierzaki domowe) .No ale od tygodnia mamy psinkę "adopcyjną" ;p Pierwsze 2 dni były dla mnie masakrą! Ale teraz- zakochałam się w tej psince na zabój ;p
    Pozdrawiam!

    1. Zwierzaki,choć często trafiają do naszego domu bez tzw. planu, to potrafią zawładnąć domownikami w 100%, tak jak to było zarówno w moim jak i Twoim przypadku:))) I dobrze, jedno stworzonko do kochania więcej…
      Dziękuję za odwiedziny, miłe słowa i miłego dnia Ci życzę.

  4. Przepis na tę żółtą miksturę z pewnością wypróbuję. Ja kilka razy w takim przejściowym okresie zapadam na gardło, może to mnie uodporni.
    Nie rozumiem ludzi, którzy komuś czegoś zazdroszczą. Sami nie robią nic albo niewiele, żeby zmienić swoje życie. Spróbować czegoś nowego, odważyć się, zadziałać…

  5. Agatko, ty to wiesz jak człowiekowi poprawić humor i sprawić ciepełko! Tyle u ciebie pyszności, że aż zrobiłam się głodna… tak aromatycznie i rozgrzewająco! I na koniec ten promyczek słońca… piekna ta twoja dziewczynka:) i już nawet mi się nie chce pisać o smutkach, bo mi bardzo poprawiłaś humor kochana! DZIĘKUJĘ!!!
    ściskam cieplutko

    1. Dziękuję Ci bardzo i cieszę się że humor Ci poprawiłam:))) A dzieci to nasze największe, najgorętsze promyczki w życiu, niech nas ogrzewają jak najdłużej, bo to niewyczerpane źródło energii…:)))
      Miłego dnia Kochana.

  6. Droga koleżanko Agato…Dziękuję za piękny, życiowy post, wspaniałe zdjecia i …otwarcie się..Jesień dla mnie to czas..różny, raczej smutny niż wesoły…ale staram sie zawsze znajdywać pozytywy w każdej sytuacji i się uśmiechać, mimo, że czasem i mi ciężko.. Mój sposób na smutki-pyszna herbata i…pogaduchy.. Więc polecam CI pogaduchy, nawet te internetowe-zawsze możesz napisać do mnie i wyżalić się…od tego jestem…a i Tobie będzie lżej..
    Proszę, nie zmieniaj długości postów..uwielbiam je czytać i oglądać wspaniałe zdjęcia…
    Twoja mikstura…muszę zapamiętać…ale nie tylko ją..
    Gdyby coś..gdybyś chciała…wiesz, gdzie mnie szukać. Pozdrawiam Cię serdecznie:))) i gratuluję ślicznej córki!:)

    1. Dziękuję Ci Kochana za tak miłe słowa i wsparcie…wiem, że wokół mnie jest ogrom ludzi tych życzliwych, dobrych, ciepłych, po prostu Kochanych…i to chyba dlatego jak trafi się w życiu ktoś całkiem inny to tak bardzo boli…
      A pogaduchy…wiem, że to działa i z pewnością do Ciebie napiszę…:)))
      Pozdrawiam Cie Kochana i jeszcze raz dziękuję:)))

  7. Agatko, nie poddawaj się, w życiu są nie tylko chwile radosne, ale i te, keidy ręce nam opadają, kiedy już nic naprawdę się nie chce…Rozczarowania są nieodłącznym elementem naszego życia, ale to nie znaczy, że musimy rezygnować z tego, w co wierzymy i z wartości, jakie internalizujemy. Dasz radę, jesteś cudowną osóbką! Ściskam mocno

  8. Napisałam bardzo długi komentarz i niestety Internet mi padł…
    Agato, świeczki, kocyki, aromatyczna kawa a przede wszystkim uśmiech Twojej ślicznej córeczki, miłość bliskich i wsparcie mądrych przyjaciół może bardzo pomóc. Życzę Ci dużo sił i nie poddawaj się!
    Blog też odgrywa tu ważna rolę…
    Ja jestem w takim momencie życia, że zastanawiam się, czy nie zawiesić mojej przestrzeni wirtualnej. W trudnym bardzo trudnym momencie ( i nie chodzi o pracę), kilka osób zawiodło, kilka obserwuje i zżera ich ciekawość, bo nie znają prawdy, ale kilka mnie wspiera i to jest ważne dla mnie, a blog nie ukrywam jest także pewnego rodzaju resetem i przyjemnością spotkania się z mądrymi, wrażliwymi ludźmi… W pracy też moc obowiązków… najgorsze są bezsenne noce… i analiza tego, co mnie trapi… i to czekanie na lepszy czas… i modlitwa, która daje mi nadzieję…
    Agato, wierzę że pokonasz kłody pod nogami, w moim przypadku pozostało czekanie z pokorą… na lepsze… ja nie mam sposobu, by przekroczyć kłody…
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    1. Oj z tym internetem…też tak mam, czasami napiszę tyle…a tu klapa, no ale cóż, przecież to samo życie:)))
      Masz rację, że uśmiech, miłość bliskich i wsparcie mądrych ludzi, to rzeczy niezbędne i ponad wszystko…ja na szczęście to wszystko mam i dlatego nie poddaję się niczemu i idę do przodu, tylko czasami są takie chwile załamania, ale one dzięki tym wszystkim rzeczom o których pisałaś mijają i tylko uczą nas wyciągać wnioski na przyszłość:)))
      Mam nadzieję Moja Droga, że to co Cię teraz trapi, to co nie daje Ci spać, dzięki modlitwie, wierze i czasowi, a także wsparciu, minie i przyjdzie czas ten dobry, spokojny, czego z całego serca Ci życzę:)))
      Pozdrawiam i wspieram Cię tak jak Ty mnie:)))
      Miłego dnia.

  9. Dzięki tym wszystkim sposobom, o których pisałaś, sposobom na smutki jesienne, powinno być Ci dobrze. Nie poddawaj się, wierz dalej w siebie, w swoje możliwości, bo wyczuwam że jesteś bardzo inteligentną i bardzo ale to bardzo uczuciową osobą i nie zasługujesz na żaden smutek.
    Ja w Ciebie wierzę, może nawet bardziej niż w siebie… A poza tym tak jak napisałaś – dobra książka, pyszna herbatka w ulubionym kubku, dodałabym do tego wspaniałe towarzystwo gdy brakuje ksiązki pod ręką. taka receptura na pewno stworzy cuda 🙂
    Pozdrawiam ciepło!

    1. Smutek w życiu bywa…tak jak pisałam i dobrze jest jak odchodzi, myślę, że każdy tak ma:)))
      Ja staram się z każdej sytuacji wyciągać jakieś wnioski i być silniejszą…
      Dziękuję Ci za wiarę we mnie, to jest cudowne…takie wsparcie plus wszystkie sposoby na jesienne smuteczki naprawdę działają i po smutnym dniu przychodzi ten ze słoneczkiem:)))
      Dziękuję jeszcze raz i miłego dnia Moja Droga:)))

  10. Wszystko sie zmienia, tym bardziej pogoda, ale ja lubie te jesienne zmiany, nawet problem z niepogodą mi nie doskwiera o tej porze roku, może to psychiczne nastawienie, że jesien ma to już do siebie i trzeba to zaakceptować :))))
    Ale pysznosci nam tu dzisiaj serwujesz i jaka piekna puzzlowa deska!
    Przyjemengo tygodnia Agatko

  11. Miło niestety nie było…Ja cały czas jeszcze nie do końca się otrząsnęłam z tych ostatnich wydarzeń. Ale im więcej czasu mija tym więcej zaczynam dostrzegać pozytywów niż negatywów tej sytuacji! W ogóle coraz częściej wydaje mi się, że zbyt się często spieszymy z oceną tego co nas spotyka. Że może warto byłoby czasami zatrzymać się i przyjrzeć zdarzeniu jako takiemu. Bez ocen i emocji, choć to bardzo trudne… Trochę tak jak w samolotem, na który ktoś się spóźnił. Wścieka się, złorzeczy i miota, a potem samolot się rozbija i jego ocena tej sytuacji zmienia się całkowicie. Więc może lepiej powstrzymać się od ocen i poczeka na rozwój wydarzeń 😉 Lubię czytać Twojego bloga, bo za każdym razem jest jak zastrzyk pozytywnej energii i optymizmu płynących prosto z serca. Nie pozwól by ktokolwiek lub cokolwiek Ci to odebrał. I do tego zawsze porcja pięknych zdjęć 🙂

    1. Masz rację w 100% Dziękuję Ci Kochana za te słowa…są takie prawdziwe i tylko upewniaj mnie w tym o czym myślę (myślimy)…
      Jeszcze raz dziękuję a do siebie zapraszam zawsze i cieszę się że to co robię tu na blogu może być dla kogoś zastrzykiem pozytywnej energii…
      Pozdrawiam Cię Kochana i miłego dnia:)))

  12. Ja nie oceniam ani ludzi ani sytuacji zbyt pochopnie. Chyba wcale nie oceniam… Zwyczajnie sobie żyje własnymi sprawami. Jestem szczęśliwą osobą, cieszę się każdym drobiazgiem. Ludzie, którzy starają się drugiemu zaszkodzić, nie mogą być szczęśliwi według mnie. Należy im współczuć 🙂 i tyle… Smuteczki? Ja leczę zakupami akurat. Widzę, że też pakiecik herbaciany w zasięgu ręki, u mnie dochodzi jeszcze suszone jabłko. Mniam! Agatko masz śliczną Córeczkę i słodkiego ciciusia. I nie przejmuj się tak ludzką wrednością, wystarczy przejść obok z podniesioną głową !
    Ściskam-D.

    1. To cudownie, że nie oceniasz ludzi…tak jest prawidłowo, nie my to powinniśmy robić…
      Ja też staram się tego nie robić, niestety , czasami pod wpływem tzw. chwili wychodzi inaczej, nawet jeśli to się zdarzy to nie bez przyczyny, ale czas i inne pozytywne osoby potrafią zdziałać cuda…
      Dziękuje za wszystkie miłe słowa i pozdrawiam Cię serdecznie.

  13. Agatko niestety różnie to bywa z ludźmi i nieraz potrafią zawieść… Ja jestem strasznie łatwowierna na co zawsze narzeka mój mąż i przez to nieraz dałam się w życiu mocno naciąć… Ale wiesz ja sobie myślę, że to tylko pewne wyjątki, którymi nie warto się przejmować, i że w życiu wszystko zawsze wraca… Właściwie bardzo współczuję takim fałszywym ludziom, jakże smutne życie muszą wieść…

    A u Ciebie jak zwykle pięknie i kojąco:)) Buziaki Agatko!:)

    1. Łatwowierność to i moja cecha i stąd często właśnie to rozczarowanie ludźmi, ale też jestem przekonana, że w życiu wszytko wraca i dlatego nie zamierzam się zmieniać…i przestać ludziom ufać, bo wiem, że jet cała rzesza takich którym ufać warto…:)))
      Dziękuję bardzo za miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam.

  14. Są ludzie, którzy źle życzą….ale są i tacy, na których można polegać. Sama nie wiem, których jest więcej …Wiem, o czym piszesz bo sama doświadczyłam takich sytuacji i doświadczać będę:( Nie rozumiem ludzkiej zazdrości…odpowiadam zawsze że nic mi z nieba nie spadło.
    Przepis na "tajemniczą" miksturę wypróbuję.
    Dla mnie na jesienne smutki najlepsza jest gorąca, ziołowa kąpiel:)
    Ciepło pozdrawiam

    1. Tak, masz rację są ludzi i tacy i tacy, ja gorąco wierzę w to, że tych na których można polegać jest więcej…a najgorsza jest właśnie niczym nie uzasadniona zazdrość i zawiść…!!!
      A co do jesiennych smuteczków to kąpiel (taka aromatyczna ze świecami) jest również super:)))
      Dziękuję i pozdrawiam Cię serdecznie.

  15. Nie daj się Agatko. Na jesień wszyscy jacyś bardziej "nie tacy". Szczerze podziwiam Cie za odwagę opuszczenia etatu, aby realizować swoje marzenia. To musi być bardzo trudna decyzja i pewnie często skłania do przemyśleń czy było warto. Jak każda ważna decyzja ma swoje dobre i złe strony i pewnie tak już musi być. Trzymam kciuki za Ciebie, po cichutku zazdroszczę kaszubskiej porcelany i przy okazji dzięki, że podzieliłaś się przepisem na cytrynowy eliksir zdrowia. Będzie jak znalazł.

    1. Nie daję się !!! Absolutnie:))) A co do opuszczenia etatu to nie żałowałam nawet minuty, przeciwnie im bardziej jestem od tego, tym bardziej jestem przekonana że zrobiłam właściwy krok !!! A że w życiu nie jest łatwo, to i na swoim tak będzie, ale przynajmniej robię to co lubię:))), a życie pokaże co będzie dalej:)))
      To ja dziękuję za odwiedziny, wsparcie, miłe słowa i miłego dnia Ci życzę.

  16. Kochana zawsze jak do Ciebie zaglądam to cieszę się na samą myśl.U Ciebie zawsze jest tak sielsko,miło,bezpiecznie jak w domu,przytulnie.To ważne dla takich tułaczy jak my!:)
    Ci do mikstur,to my pijemy po dwie łyżki tego samego oleju lnianego.Świeży imbir,miód i cytryna są obowiązkowe.Miksturę Twoją zrobię na pewno.Tylko czy potem trzeba ją przechowywać w lodówce tak jak sam olej lniany?
    ściskam Cię serdecznie:)

  17. Kot w domu do mnóstwo radości :))) A Wasza kotka jest cudna ♥♥♥ Lubię czytać Twoje posty, są zawsze pełne ciepła, spokoju i dobrej energii – za którą dziękuję! Gdybym miała nieco więcej czasu, wykorzystałabym Twój przepis na napój, bo Sebastian od 1,5 tygodnia leży z zapaleniem oskrzeli, to przydałby mu się taki dodatek. A zupę dyniową uwielbiam 🙂 dynię mam i nie zawaham się jej użyć :)))) Dobrego dnia Agatko :)))))

  18. To Cię wzięło Dziewczyno … Dasz radę 🙂 Masz piekny dom, piekne dziecko, kota i … piekny umysł 🙂
    Cudne zdjecia, niepowtarzalny klimat… A – w razie awarii – mikstura 🙂
    Trzymaj sie ciepło.

  19. Na smutki u mnie najlepsza jest muzyka płynąca z głośników, oczywiście ta subtelna i działająca na mnie kojąco. Też z natury wierzę ludziom, choć niestety z moich obserwacji wynika, że ta nadmierna ufność zaczyna powoli stawać się moją wadą, niż zaletą. Cieszę się, że podkładki służą Ci każdego dnia i mam nadzieję, że słowa na nich zawarte czasem poprawiają Ci nastrój :)))

    1. Tak, masz rację, że w dzisiejszych czasach nadmierna ufność, to raczej wada charakteru niż zaleta, ale co zrobić jak tak ciężko się zmienić…?
      trzeba cieszyć się rzeczami małymi, robić swoje i być sobą, tak mi się przynajmniej wydaje:)))
      A podstaweczki i deseczka są wprost fantastyczne:)))
      Pozdrawiam Cię cieplutko.

  20. Twoje sposoby na jesienne smuteczki są bezbłędne:-) Chyba powinnam się zgłosić do Ciebie na kulinarną terapię wzmacniającą;-) bo my ostatnio mocno zawirusowani.
    A ludźmi się nie przejmuj, niestety w dorosłym życiu nasze idealne postrzeganie świata ma się często nijak do rzeczywistości, ale najważniejsze to pozostać sobą i cieszyć się życiem.
    Pozdrawiam ciepło

  21. Agatko- nie poddawaj się i walcz….. ja też walczę o swoje…walczę o realizację się siebie, się marzeń, się nie wiem -hehhe…. ostatnio nie dość jestem chora i osłabiona, to łapie mnie coraz to gorsza fala złych nastrojów i zachwiań…. w odróżnieniu do Ciebie- nie umiem o tym pisać…chciałabym, ale nie mogę… pewnie buchnie niedługo i moja "terapia" na blogu 🙂 Dziękuję , że przychodzisz i piszesz:)
    Po prostu nie poddawaj się i nie rezygnuj- idź tam gdzie spotkać możesz klienta- trzeba im wyjść na przeciw 😉 jestem pewna , że Ci się uda 😉
    POZDRAWIAM CIEPŁO

    1. Nie poddaję się absolutnie !!! I wydaje mi się, że każde takie "złe" doświadczenie uczy mnie czegoś…uczy po prostu życia:))) Wierzę że będzie dobrze:)))
      A Lubianę dostałam w prezencie od bratowej która była we Władysławowie i stamtąd ją przywiozła…patrzyłam w internecie i coś można skompletować.
      Dziękuję za ciepłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam.

  22. Agatko dziękuję za odwiedziny u mnie i miłe słowa. Byłam u Ciebie grzałam się w cieple Twojego fantastycznego bloga, ale komentarza nie zostawiłam. W głowie mam gonitwę myśli. Choroba Taty skutecznie mnie zdołowała. Ale wygląda, że idzie ku lepszemu.
    Serdecznie Cię pozdrawiam i czekam na kolejny post.

  23. U Ciebie jak zawsze ciepło i przytulnie! A życie chyba zawsze ma momenty lepsze i gorsze i już. Może te gorsze są po to żeby docenić te lepsze?
    U nas jakoś obyło się bez jesiennej depresji. Jesteśmy razem, gotujemy to co lubimy, siedzimy przy kominku, grzeją nas koty. To wystarczy…
    A problemy zawodowe są wtedy gdzieś daleko, jakby w innym świecie, który nie jest przecież najważniejszy…
    serdeczności!
    m.

    1. Dziękuję :))) Myślę, że tak jest iż raz jest lepiej, raz gorzej i to gorzej jest po to aby docenić to lepsze !!! I masz rację że problemy zawodowe trzeba oddalać, jeśli blisko nas jest tyle dobra:)))
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

  24. Tak na początek to super ,że trafiłam do Ciebie- ludziom trzeba wierzyć tylko musisz nauczyć się jeszcze oddzielania ziarna od plew, wtedy będzie mnie bolało, masz fajny styl wypowiedzi , zostaję a na jesienne smutki proponuje szydełko, ściskam Dusia

Skomentuj Shekoku Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *