Przejdź do treści

Weekend…

Ciekawa jestem z czym kojarzy się Wam weekend, a szczególnie taki jak ten, ciepły, radosny, pełen słońca i kolorów…
Część z Was zapewne powie: Nareszcie się wyśpię, inni wezmą się za gruntowne  porządki w domu, ogrodzie, jeszcze inni pojadą na zakupy, spędzą tydzień „kulturalnie” w teatrze czy kinie. Z pewnością znajdą się i tacy co wyskoczą na jakąś imprezkę…czy coś w tym rodzaju. Pomysłów na spędzenie weekendu jest niezliczona ilość, w zależności od sytuacji, planów, albo i nie planów, po prostu poddania się temu co da dzień.
Tak właśnie było u mnie. W zasadzie nic nie planowałam, oprócz porządków domowych (takich normalnych, co tygodniowych), ale ta pogoda, rześkie powietrze, pierwsze kwiaty – zobaczcie jakie piękne
 

 

 

 
sprawiły, że weekend miałam bardzo pracowity i przyjemny.
Oczywiście nie obyło się bez pitraszenia…
Najpierw pożywne śniadanko
 

 

potem pieczenie chleba (tym razem z mąki orkiszowej), jego kształt po upieczeniu zaskoczył nas wszystkich, ale był smaczny
 
 
pizza domowej roboty
 

 

 

 

 
…i dzięki tak pięknej pogodzie w niedzielne słoneczne popołudnie  rozpoczęliśmy sezon grillowy…
 

 

 

 
na kolację już tak delikatnie, same owoce
 
 
i wyruszyliśmy na spacer w poszukiwaniu wiosny
 

 

 

 
Amelka miała wiele radości z tak przepięknej pogody i ciężko było ją zagonić do domu
 

 

 
Oczywiście nie mogło zabraknąć czasu na dobrą lekturę przy filiżance herbaty,
 

 

 

 
przyjemne rozmowy ( bo miałam okazję być na dobrej herbatce u znajomych), i oczywiście nie mogło zabraknąć czasu na kwiaty…
 

 

 

 

 

 

 
A na koniec tego słonecznego i pracowitego weekendu ( zapomniałam, że jeszcze musiałam uporać się z pewną pracą pisemną, o której mam nadzieję wkrótce napiszę, bo jest ona kolejnym krokiem w realizacji moich planów „marzeń”), odbyliśmy rodzinną burzliwą dyskusję jak uczcić Dzień Kobiet. No, mąż ma nas trzy i nie jest to proste, oj nie…tak więc wyobraźcie sobie,że stanęło na decyzji naszej najmłodszej latorośli – Amelki, pojechaliśmy do kina na film właściwie dla niej: „Pan Peabody i Sherman” i choć nie wszyscy byli z tej decyzji zadowoleni, to okazało się, że był to strzał w dziesiątkę:) Film z dużą dawką humoru, z przekrojem informacji historycznych i naukowych, ale przekazanych w taki sposób aby dzieci wiedziały o co chodzi, no i oczywiście z przekazem wartości, tego co w życiu ważne: miłość, oddanie rodzica, odnalezienie w życiu tego co słuszne, a nie tego co daje przewagę…tak więc wypad do kina okazał się bardzo dobrym zakończeniem weekendu.
No cóż kończę już, bo strasznie się rozpisałam, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam i nie przytłoczyłam ilością zdjęć ( a tak naprawdę to tylko namiastka tego co zrobiłam…)
Pozdrawiam Was cieplutko i słonecznie:)

4 komentarze do “Weekend…”

  1. Widzę, że weekend obfitował w ogrom przyjemności 😉
    Pizza wygląda wyśmienicie, aż zgłodniałam, no i sezon grillowy – już nie mogę się doczekać jak ruszy w pełni 🙂

    Buziaki!

Skomentuj Katarzyna Ka Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *