Ten niezwykły dom i jego okolice nazwany przez właścicielkę, Panią Iwonę BUTTERFLY FACTORY otoczony łąkami i lasem w przepięknej okolicy Mazur niedaleko Olsztyna to miejsce naszych tegorocznych wakacji. Cisza, natura, dzikie zwierzęta, przestrzeń …fabryka motyli, tak go nazwała Pani Iwona . Chyba słów nie znajdę, żeby opisać klimat który w nim panuje. Trzeba tam być, zobaczyć i pozwolić, aby czas, który tam spędzamy zrobił swoje…mnie się udało! Sam dom jest dosłownie w świetle skąpany, ma przepiękną stolarkę, w niektórych oknach zachowały się nawet przedwojenne szybki…to szkło które zupełnie inaczej światło przyjmuje i załamuje. To prawdziwy dom z przeszłością ( w tym roku mija mu 100 lat) …wcześniej stał w centrum Łomży, był w dobrym stanie jak powiada właścicielka, wymienione zostało w nim tylko 20 procent belek. Właścicielka zmieniła układ parteru, zrezygnowała z pokoi w amfiladzie, na rzecz otwartej przestrzeni, co moim zdaniem dodało całemu wnętrzu niebywałego uroku i przestrzeni. Ściany i podłoga są stare, zostały zeszlifowane, i choć to była jak wspomina właścicielka okropna robota, dziś całość wygląda szlachetnie i pięknie po prostu. Dobudowana weranda od strony lasu to chyba ulubione miejsce większości letników, nasze na pewno…niby jesteśmy w domu, a już na łące, taras który przepięknie stapia się z naturą jest wyjątkowy…
Sama właścicielka, Pani Iwona …to niezwykle ciepła i miła osoba, pełna entuzjazmu, radosnego spojrzenia, z ciągłymi nowymi pomysłami do zrealizowania. Towarzyszy jej na co dzień przesłodki uroczy jamniczek o nietuzinkowej nazwie sidżej CJ, kompan mojej córki w zabawach na czas naszego pobytu i nowy przyjaciel naszej podroży. Dzięki Panie Iwonie odwiedzaliśmy wiele ciekawych miejsc, o których napiszę oddzielny post, bo zdecydowanie te miejsca na to zasługują. Wypróbowaliśmy wielu regionalnych smaków, a w domu gotowaliśmy wspólnie z tego co u lokalnych gospodarzy udało nam się zakupić. Już samo przebywanie, nawet chwilowe z ludźmi o tak wielkiej serdeczności i wrażliwości jest bardzo radosne i prawdziwe…nawet krótka, ale serdeczna rozmowa pokrzepia i jest w życiu bardzo ważna, na co dzień nie zdajemy sobie sprawy jak daje nam to wiele. Powolne późne śniadania…to coś innego niż mamy, tu na co dzień. Kawa, rano i po południu to obowiązkowy rytuał. Wszystko okraszone powolnym byciem tu i teraz…
Ogromnie zdziwiło mnie to, że tu sąsiad do sąsiada ma na prawdę daleko, w zasadzie nie widać domu żadnego wokół, trzeba przejechać lub przejść cierpliwie kawałek zanim dotrzemy do następnego…niby tak daleko, a jednak blisko, wszyscy się znają i gdy mówiłam gdzie mieszkamy od razu wszyscy wiedzieli o kim mówię i chętnie z nami rozmawiali. To cudowne…więzi których nie widać ale czuć, tu społeczność nie jest anonimowa, wszyscy się znają i polecają wzajemnie, jest pełne zaufanie i życzliwa atmosfera. Tak ciężko przyrównać to do tego co mamy u siebie, w naszej podwarszawskiej rzeczywistości, szybkiej, zagonionej, w zasadzie choć medialnie niezwykle znanej, to w rzeczywistości obcej, surowej i takiej bezkompromisowej. Tu choć blisko wszędzie mamy, to tak na prawdę nikt się nie zna…każdy goni gdzieś, po coś, nie ma ani siły, ani ochoty zatrzymać się i porozmawiać, zapytać chociażby jak dzień minął…tam, choć ani telewizora nie było, ani zasięgu w telefonie specjalnego…nie wiedziałam co tak na prawdę się w świecie dzieje, było mi po prostu dobrze…
Był za to niczym nieograniczony czas na czytanie, pisanie, granie w różne gry planszowe..,.ale i był czas na nicnierobienie, na dbanie o siebie, o swój wewnętrzny spokój. To był urlop, który dał mi wiele, nie tylko mnóstwo nowych inspiracji, nie tylko czyste i świeże powietrze, nie tylko przestrzeń i zieleń niesamowitą, ale i coś więcej…,pozwolił mi w pełni odnaleźć siebie, co jest tak trudne wśród zagonionych chwil dnia codziennego, nawet jeśli codziennie daję sobie chwilę dla siebie …to powrócić tak dogłębnie i prawdziwe do swoich wewnętrznych potrzeb, do swojego ja …łatwe wcale nie jest. To właśnie tam, na wyjeździe … wreszcie przyszedł czas, że ustały wszelkie wysiłkowe próby, ucichły starania, a wraz z tym pojawiło się coś czego dotąd nie było…SPOKOJNA PRZESTRZEŃ BYCIA, momentami czułam się jak unoszony przez wiatr pyłek na wietrze i wcale nie musiałam wiedzieć dokąd mnie niesie, nie musiałam nic kontrolować …po prostu BYŁAM TU I TERAZ. Powstała pełna przestrzeń, miejsce w którym nie układałam żadnych planów ,nie było żadnych myśli…choć ten stan trwał tylko chwilę i wracał tylko raz na jakiś czas.. to było to piękne…dzięki takim chwilom wiem, że życie pragnie dla mnie dokładnie tego samego czego i ja chcę dla siebie, kiedy jestem blisko siebie…dziś już wiem, że życie jest zawsze po mojej stronie , niekoniecznie natomiast po mojej myśli…życie dokładnie wie co i kiedy jest mi potrzebne, wystarczy wypuścić kontrolę i przyznać się przed samą sobą, że nie muszę wszystkiego wiedzieć:) Myśli przychodzą i odchodzą, one nie są nasze, nie przynależą do nas , nie jestem związana z nimi niczym !…to uczucie jest takie piękne i prawdziwe:)
To miejsce, ten dom zostanie w mej pamięci na długo, jakie piętno w mym życiu odniesie? Jakie skutki przyniesie i gdzie mnie zaprowadzi…nie wiem, to przecież mały element podroży, malutki punkcik na mapie mego życia, ale każdy punkcik, niezależnie od tego jaki był, wyrył się no to, gdzie jestem teraz i gdzie dalej mnie zawiedzie… podróże ta małe i te wielkie, podróże naszej głębiny życia są piękne, otwierają naszą wewnętrzną przestrzeń, budują nas jak buduje się klocki lego, pieczołowicie i wytrwale aż do końca…jaka ta budowla będzie? Czy trwała i piękna, dostojna i bogata, czy chwiejna i nijaka…to już w dużej mierze od nas, od naszych decyzji i rodzaju tych myśli co odchodzą i przychodzą…zależy:)
Zapraszam do obejrzenia filmiku, który w cudowny sposób oddaje klimat jaki tam panuje …choć na chwilę można przenieść się w tamte klimaty…mi na pewno zostało piękne wspomnienie:)
Filimik pochodzi ze strony BUTTERFLY FACTORY 🙂