Przejdź do treści

Mieszkanie pełne wspomnień z życia trzech pokoleń

 

Paulina, właścicielka mieszkania, które swego czasu zostało poddane metamorfozie,  zaprosiła mnie na kawę, gdzie  w bardzo ciepłej i przyjaznej atmosferze, wysłuchałam króciutkiej historii o  meblach i przedmiotach, które w tym wnętrzu zamieszkały i zdecydowanie nadały mu charakteru, wnętrzu, które miałam ogromną przyjemność wraz z właścicielką  na nowo stworzyć.

Od zawsze miałam ulubione przedmioty w rodzinnym domu moich dziadków i rodziców – tak zaczęła swoją opowieść właścicielka.   Najczęściej były to drobiazgi, elementy wystroju mieszkań, fotografie , książki, różne akcesoria, porcelana.
Okazało się z upływem lat , że te nawet najbardziej pospolite przedmioty, stół z krzesłami, ława czy regał stają się ważne i ze względów emocjonalnych, jako pamiątka przywołująca konkretne wspomnienia i z powodu trendu na styl vintage.
Kiedy już wszyscy moi najbliżsi odeszli, właściwie dostałam w spadku wszystko, co zostało w dwóch mieszkaniach. Musiałam zrobić wstępną selekcję i wybrać te artefakty z przeszłości, które do mnie najbardziej przemawiały.
Potem podjęłam decyzję o przeprowadzce do nowego mieszkania, szukając cichego i wygodnego lokum z windą. Zdecydowałam się na mieszkanie z 10 letnim stażem, w dobrym stanie , wymagającym jedynie liftingu ścian i nowego wystroju.
Meble, które ze mną przywędrowały przeszły renowacje. Większość z nich to lata 60 te XX wieku, kupowane przez rodziców w Spółdzielni Ład oraz w warszawskiej Cepelii, wykonane z drewna, mające niepowtarzalny, prosty styl.
Wyjątkiem jest biurko mamy z lat 30 tych. Mebel ten zamówił u lubelskiego rzemieślnika dziadek, jako prezent do pierwszej klasy dla mojej mamy. Dokładnie zasiadła przy nim we wrześniu 1937 roku. Biureczko przetrwało wojnę i razem z mamą trafiło do Warszawy, na Saską Kępę, do mieszkania rodziców. Niestety, pomimo pragnienia, żeby je odnowić i przywrócić dawny blask, oni nie mieli  czasu i możliwości , żeby to zrobić. Dopiero pół roku temu zabrał je do swojej pracowni przemiły Pan Wojtek z Placu Hallera. Renowacja powiodła się. Efekt zaskakująco pokazał urok tego mebla. Właśnie piszę te słowa siedząc przy pięknie odnowionym biureczku, małej Basi, spokojna, że mogłam spełnić marzenie mamy.

 

Tapicerką dwóch wersalek, amerykanki oraz krzeseł zajął się Pan Karol – mistrz uważnego tapicerowania z ul. 11 Listopada Na starej Pradze.

Wymieniłam całkowicie oświetlenie, gdyż jestem światłolubna , w czym pomagają lustra w każdym pomieszczeniu oraz oryginalne lampy przy wyborze , których wsparła mnie Agata, sugerując się moimi faworytkami marki TAR – lampą sufitową Zeppelin oraz lampą stojącą Origami.


Zwracając uwagę na ściany podczas wykończenia wiedziałam, że sam kolor/ farba nie wystarczą. We wnętrzu świetnie zagrały dwa detale : fronty szafy w przedpokoju z barwioną sizalową tapetą oraz wyłożenie fragmentu ścian panelami z oryginalnego korka.

I jeszcze jedna pamiątka po dziadkach w zupełnie nowej odsłonie… stary dębowy zegar (widoczny przy szafie wejściowej)- zagrał w nowej roli: mini barku … i niech tak zostanie, może dzięki dobrej nalewce, czas nieco zwolni, a ja zanurzę się we wspomnieniach….tak zakończyła swoją opowieść  Paulina, a ja od siebie dodam, że to mieszkanie jest ubrane w historie nie tylko mebli, ale i osobowości, oraz  życia Pauliny i jej rodziny. Niemalże każdy element, który tu został przywieziony stworzył wnętrze niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju.

Nawet kuchnia i łazienka,  które zostały praktycznie w swej pierwotne formie prawie nieruszane, jedynie odnowione i odświeżone,  nabrały swojego nowego wymiaru i charakteru dopasowanego do historii i osobistych upodobań właścicielki Pauliny.

Już od samego wejścia,  czuć ciepło i wyjątkową atmosferę,  tu żaden element nie jest przypadkowy, każda widoczna tu rzecz ma swoje miejsce i przeznaczenie. Nawet kolory zostały dobrane w taki sposób, aby pięknie to wszystko razem wyeksponować. Nasze spotkania podczas prac remontowych,  czy wizyty w sklepach,  były zawsze podyktowane ideą stworzenia wnętrza,  które samo opowie  swoją historię.

Detale, jak chociażby zagłówki za łóżkiem, zrobione oczywiście na indywidualne zamówienie, świetnie komponują się stylem i kolorem, nie tylko z innymi kolorami, ale i z każdym elementem, w tym wnętrzu zastosowanym. Spójrzcie chociażby na fronty szafy w pokoju  Pauliny, które powstały z materiału zakupionego przez właścicielkę w IKEA…podobno przez przypadek ? Czy jest to w ogóle możliwe…? Czy w tym wnętrzu jest coś przez przypadek? Dla mnie wszystko jest tu niezwykle przemyślenie, dopasowane i ubrane w jedyną i niepowtarzalną historię …historię życia trzech pokoleń 🙂

Cudowne miejsce, cudowna historia, niesamowita właścicielka z bardzo bogatą historią życiową…i jak tu nie lubić swojej pracy? Jak tu nie cieszyć się razem z właścicielami z ich nowych miejsc zamieszkania, ubranych w osobiste preferencje, historie i upodobania. Cieszę się ogromnie, że mam przyjemność razem z nimi te wyjątkowe, niepowtarzalne przestrzenie tworzyć.

A czy Wy lubicie takie historie? Lubicie wnętrza ubrane w indywidualną historię …wnętrza,  które nie zawsze wpasowują się w konkretne obecne trendy  modowe?

Fot: Ewa Jasińska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *