Przejdź do treści

Chwile przed podróżą…

Zastanawiałam się ostatnio czym jest dla mnie podroż… z pewnością  nie jest  tylko pakowaniem walizek, odhaczaniem  listy z rzeczami do zabrania, planowaniem  podroży z punktu A do punktu B , nie jest…, a w zasadzie nigdy podroż nie była dla mnie typowym zwiedzaniem i zaliczaniem kolejnych „ważnych” i znanych miejsc….miejsc wartych zobaczenia.

Sama podroż i czas przed nią to dla mnie osobiście cudowne chwile oczekiwania na coś innego, nowego, widzianego z innej perspektywy, to czas kiedy na codzienność mogę spojrzeć inaczej, często oczami innych. W samej podroży i czasie przed nią uwielbiam celebrowanie chwili, zatrzymanie, wyłączenie myślenia , wreszcie poznawanie nowych miejsc , ich klimatu, zwyczajów panujących w danym obszarze i okolicach. Dziś, z perspektywy czasu widzę, że w zasadzie większość moich wyjazdów i podróży taka właśnie była…bez planu, bez spięcia i pośpiesznego gonienia. Oczywiście, muszę to przyznać, w swoim życiu „popełniłam” kilka takich wyjazdów, które nie były do końca moimi i z których, choć zadowolona to jednak wypoczęta nie wróciłam. Były to wyjazdy w większym gronie, gdzie jednak wspólne dobro miało znaczenie i zwiedzanie, przemieszczanie się z miejsca na miejsce, aby jak najwięcej zobaczyć,  było wspólnym priorytetem…i choć widziałam to co ważne tam było, to co zobaczyć powinnam zobaczyłam, ale dziś nie wiele pamiętam, w przeciwieństwie do podróży które były spontaniczne, spokojne w rytmie slow , takie bez celu….bez samochodu i bez planu. Moje własne nogi i rower to jedyne środki komunikacji które na wyjazdach i podczas podroży cenię….czasami jeszcze pociąg wchodzi w rachubę:) Tylko chodząc i jeżdżąc rowerem jestem w stanie zobaczyć jak najwięcej, jestem w stanie zatrzymać się, przyglądać posłuchać i poczuć klimat, tradycję i życie tych co w danym miejscu żyją. Kiedy podróżuję czuję lekkość , czuję że żyję, oddycham wolnością…podróże przecież, nie od dziś wiadomo wzbogacają, otwierają i wyciszają od wszystkiego:), a ja, jak każdy chyba  żyjący w obecnym świecie człowiek…  potrzebuję oddechu od codzienności, odmiany i innej perspektywy, nie chcę jak każdego dnia odhaczać kolejnych rzeczy do zrobienia czy zwiedzenia, to mam na co dzień i ciągle mam wrażenie że nie wszystko co trzeba było zrobić zrobiłam…

Życie – uświadamiam sobie to nieustannie jest ciągłą podróżą, taką ze wszystkimi niezbędnymi elementami do odhaczenia. Życie jest podróżą w ulepszaniu i doskonaleniu siebie. Codzienność uczy nas pokory, uczy jak żyć, aby złapać równowagę, uczy jak odnaleźć się w tym zapędzonym i zwariowanym świecie, jak budować relacje, jak rozumieć ludzi …w podróżach potrzebuję czegoś innego , nie tylko zmiany miejsca i rozmów z bliskimi, ale potrzebuję przestrzeni, potrzebuje wejść do świata, ale  swojego, potrzebuję szukać nowych smaków, wrażeń, potrzebuję rozkoszy z celebrowania chwili , poszukuję własnych ścieżek, spacerowania bez celu, przed siebie, odnajduję ulubione kawiarnie, ulubione miejsca do których będę chciała  wracać  kiedyś, potrzebuję to zapamiętać, potrzebuję wiele rzeczy  poczuć i zrozumieć. A to udaje mi się tylko w samotności i głębokim wyciszeniu:) Spotkania ze znajomymi też są ważne, wspólne wyjazdy mają ogromną siłę, budują i wzmacniają więzi, a także pozwalają poznać siebie. Nie mniej potrzebuję od czasu do czasu pobyć sama…tylko ze swoją rodziną.

Uczę się zakotwiczenia w sile zbudowanej na pokorze i chcę wzrastać w prawdziwej otwartości na świat  cały , chcę marzyć i te marzenia realizować, tak, aby życie moje stało się cudownym doświadczeniem samym w sobie…chcę wypracować w sobie zgodę na to co ofiaruje mi życie w swej najprostszej postaci, ale nie chcę być bierna, dlatego poszukuję, podróżuję, słucham i doświadczam w całej swej postaci tego w sposób który daje mi to wszystko.

Nie umiem i nie chcę przemierzać  kraju wynajętym samochodem i przez długi czas i owszem podziwiać krajobrazy przez szybę, ale wreszcie docierając  do celu … na krótką chwilę, aby odhaczyć i zobaczyć co trzeba i potem jechać  dalej, i znowu odhaczyć  co trzeba. Nie umiem tak … po prostu nie umiem.  W głębi mojego serca tęsknię do miejsc, które poznam dogłębnie jako całość , gdzie doznam wszelkich wzruszeń, gdzie będę jak jego mieszkaniec a nie turysta bez celu…chcę robić sobie prawdziwą sjestę bez ograniczonego czasu, bez planu , chcę być i doświadczać prawdziwe. Nigdy nie nudziłam się sama z sobą, nigdy nie było tak, że nie mam nic do zrobienia…nawet jak nic nie robię …siedzę po prostu to jestem, doświadczam i pochłaniam uroki życia swojego. Chadzam tam, gdzie nie docierają turyści. Szukam ukrytego piękna w tym co zwykłe i prawdziwe…wyszukuję miejsca z duszą, stworzone przez osoby które czują i myślą jak ja… to jest celem każdej mojej podroży.

O podróżach, nie tylko tych do miejsc, ale i duchowych  pisałam tu, na tym blogu już często, ( dla przypomnienia zapraszam TUTAJTUTAJTUTAJ,TUTAJ,TUTAJTUTAJTUTAJ  ), wiele miejsc odkrywałam i dzieliłam się tym z innymi. Nie wszystkie jednak udało mi się opisać, mam nadzieje że to nadrobię, bo dzielić się  z innymi tym co dobre uwielbiam…

Przede mną wakacyjna podróż, cel…nasze piękne polskie Mazury. Podróż bez planu i bez celu…bez strachu o cokolwiek, o pogodę, jaka będzie, i czy będę miała co robić? …jak będzie tak będzie . Jedyna rzecz pewna to „zaklepany ” cudowny domek BUTTERLY-FACTORY w otoczeniu łąk i lasów…tak jak lubię. Rowery , aparat fotograficzny , dobre nastawienie i moi bliscy…więcej mi nie potrzeba…zamykam za sobą drzwi, zostawiam wszystkie troski dnia codziennego i wyruszam przed siebie…po powrocie podzielę się z Wami jak ten wyjazd… ta podróż mi minęła:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *